piątek, 26 maja 2017

DÓŁ

Właśnie zaczynam w niego wpadać. Czuję jak mnie mackami osacza, wciąga, pochłania.
Chcę do domciu, do domciu, do domciu, chcę do domciu...
Kończę wyżerać słodycze ze wszystkich szpitalnych automatów. Nic nie zostawię innym. Chcę do domciu, do domciu...
Faszerują mnie sterydami. Co jakiś czas stoję w kałuży własnej wody. Do domciu...
Jestem już po 23 lampkach, a może się okazać, że to dopiero półmetek... A gdzie moje domciu??? No gdzie?
Nie wiem, jak ludzie dają radę wyroki w pierdlu odsiedzieć? 
Jestem tu od 10 kwietnia. Już nie mogę, nie mogę, nie daję rady...
Tak wiem, dam kurwa radę...
Jutro wstanę jak młoda boginka, z energią, nadzieją, itd., itp., i chuj będzie świetnie i świetliście i zajebiście...
I tak chcę do domciu ...

13 komentarzy:

  1. Pamiętaj
    nie musisz byc bohareką codziennie
    od rana do wieczora
    masz prawo nawet łzami wymóc domek!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Codziennie to faktycznie nie dałabym jednak rady ;), ;), ;). Postanowiłam mocno zacisnąć zębiska, za wszelką cenę do 23 czerwca postanawiam z całej siły wytrzymać, ale potem DO DOMCIU, DO DOMCIU, DO DOMCIU ;), :), ;).

      Usuń
  2. Też tęsknimy ale do domciu trzeba przyjechać naprawiną ;) (szczególnie, źe chcą naprawiać. ps. Ta męska część to przez "ch" :) ag

    OdpowiedzUsuń
  3. No kochana, sama w tym szpitalu nie lerzysz więc poszukaj tam rozumnych i wspólnie zawsze się coś wymyśli, żeby nuda poszła w cholerę. Koncert w szpitalu to super pomysł. Przypomniał mi się mój pobyt przed samą maturą w szpitalu wieki temu, kiedy usłyszałam, że w szpitalu jest kino i leci: Nie lubię poniedziałku. Kocham komedie więc poszłam się rozerwać i nie potrafiłam się skupić na filmie. Teraz wyobraź sobie dużą salę kinową pełną pasiastych pidżam i gdzie niegdzie peniuary za zgodą ordynatora wtedy, a gdzie nie gdzie towarzystwo z urazówki z szynami w różnych konstelacjach, kulami, gipsami itd... To był widok, którego jeszcze nikt nie przeniósł na ekran. Na następny dzień szłam na stół operacyjny. My potrafimy, więc wiem że dasz radę. A co do sterydów, to ja po nich mam drugą menopauzę więc coś o tym wiem i odwiedź psychiatrę w szpitalu i powiedz mu, że chcesz mieć lepszy humor. Powinien coś mądrego powiedzieć <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, koncerty i inne akcje to super sprawa (postaram się opisać inną niespodziankę, która miała miejsce). Wyobrażam sobie to kino... musiało być zaiste zadżebiste.. ;).
      Zdołowałam się, bo już długo tu siedzę i tak jakoś mnie się nazbierało... Myślę, że moja reakcja była jak najbardziej adekwatna do sytuacji, więc z tej okazji psychiatry szukać nie będę.
      Ale w szpitalu jest psycholog i chcę z nią popracować nad poczuciem krzywdy, jakie odczuwam w związku z tym jak "załatwił" mnie Olsztyn, żeby jakoś to już przeboleć i żeby nie ciągnęło się za mną ...Ciągle nie potrafię przejść do porządku nad tym, że odmówiono mi tam radioterapii, nie potrafię...

      Usuń
    2. Wcale się nie dziwię, że masz poczucie krzywdy. Kiedy czytałam ten wpis to łzy kapały mi po kolanach, bo pamiętam moje wątpliwości z czasu wybierania leczenia i to cierpliwe tłumaczenie całego zespołu, dlaczego tak, dlaczego nie pomijamy niczego i jakie to ważne. A tu czytam że q...a onkologa trzeba kontrolować, bo jakiś burak po drodze zarządził oszczędności kosztem pacjenta onkologicznego. Pocieszam się że czuwa nad nami opatrzność i kazała Tobie poszukać u wujka google odpowiedzi na pytania. Ta nasza babska upierdliwość jest cudowna i zaciskam mocno kciuki żeby to wszystko co się dzieje dało pożądany i oczekiwany skutek w postaci ujarzmienia gada. Trzymaj się dzielnie <3

      Usuń
  4. Mimo wszystko czymaj się :-))

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymaj się ☺ i nie poddawaj bo tak bardzo dodajesz otuchy ..

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam się, trzymam... już trochę lepiej. Najbardziej pomagają mi wyjścia do parczku i kwiaty. Wsadzam nochala w każdą kwitnącą roślinkę, napasam oczy i nos, to najbardziej pomaga... ale czasem pogoda utrudnia mi te wyjścia... coś słabowata ciągle jestem i muszę uważać, żeby nie fiknąć orła, bo znów dostanę zakaz wychodzenia z budynku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osłabienie to normalka i trzeba je jakość oswoić. Nie masz tam jakiegoś godnego męskiego ramienia, chociażby zawiniętego w gips byle robił za dobry balkonik? Rozejrzyj się z uśmiechem i może coś się odeśmiechnie przyjaźnie w zamian za miłą pogawędkę o kwiatkach i pogodzie :) Ściskam serdecznie i bardzo ciepło.

      Usuń
  7. Niedawno znalazłam Twój blog. Pozdrawiam Cię serdecznie ,z wielką sympatią i zrozumieniem .Będę tu zaglądać i przytulać wirtualnie. Liwia

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja od Rybeńki do Ciebie Chaziajko trafiłam , jeszcze wtapiam nosa w Twoje pisanie. Zaczynam kumać i jeśli mogę to podczytywać będę :)

    fajne te Twoje dziergadła :) Krochmalone`???

    OdpowiedzUsuń