piątek, 26 maja 2017

ROBI SIĘ: KLASYCZNY KOŁNIERZYK + MANKIECIKI

Tak się rozochociłam sukcesem (ech, ta moja wrodzona skromność) serwety według chińskiego schematu, że zabrałam się od razu za następne "cuś" w tym języku :). 
Już od dość dawna myślałam o jakimś klasycznym kołnierzyku (najlepiej razem z mankiecikami), który jednej (co najmniej) z moich sukienek nada charakter vintage. Padło na ten model:
  
Pokazuje się on po wpisaniu w wyszukiwarce stylowych "kołnierzyk, szydełko" może nie jako pierwszy, ale jest dość łatwy do identyfikacji, schemacik jest, nic tylko do roboty :)
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym "pojechała" bez żadnych zmian;). Zaczęłam od zmniejszenia liczby oczek łańcuszka, miało być 239 (tak odczytałam), zrobiłam 200 i po kilku okrążeniach zaufałam chińskiemu poczuciu harmonii, sprułam i ... wróciłam do 239 oczek :). 
Ilość oczek w łuczkach w danym okrążeniu robiłam zgodnie ze schematem, z tym, że w końcach rzędów były słupki, ja wszędzie "leciałam" łańcuszkiem dodając jedynie przy nawrotach (pierwszy łuczek) dwa dodatkowe oczka. 
W trakcie roboty, przed obrobieniem końcowym. Kołnierzyk "samoistnie" układa się wtedy na półokrągło - też ciekawy wariant
Obrabiałam po swojemu - dół kołnierzyka dawałam jeden pikotek z trzech oczek łańcuszka pomiędzy 2 półsłupki na 5-cio oczkowych łańcuszkach, góra kołnierzyka - taki sam jeden pikotek ale między pojedynczymi półsłupkami. Rogi (ostatnie łuczki) x 2. Po takiej "obróbce" kołnierzyk nabrał bardziej "prostokątnych" kształtów.
Mankieciki zrobiłam w ten sam sposób. Zrobiłam je na 72 oczkach łańcuszka, ilość rzędów 21 (jak w kołnierzyku). Można je nosić w wersji "do góry" i "na dół".
 

Mankieciki przed obrobieniem mają, podobnie jak kołnierzyk, charakter półokrągły, po obrobieniu też robią się "prostokątne". Oczywiście można sobie zrobić dwie wersje ;).
Pozostała jeszcze kwestia zapięć. W szpitalu raczej nic nie wykonam, ale pomysły już mam. Najpierw chciałam bardzo klasycznie dorobić zapięcia z perełek, ale teraz raczej doszyję bezbarwne plastikowe haftki, które dadzą mi dużo większe pole manewru. Zawsze będę miała zapięcie. A do tego mogę mieć inne opcje. Generalnie marzy mi się pod szyję jakaś okazała stara broszka - idealna byłaby kamea lub porcelanka - rozejrzę się na najstarszym o nowym obliczu portalu aukcyjnym, ale grosiwem nie śmierdzę a chciałabym tę broszkę no cóż naprawdę piękną i dostojną, taką szlachetną.
Druga wersja - to metalowe róże z bursztynkami - duża pod szyję, malutkie na mankieciki - to już uda się o wiele tańszym sumptem :). 
A w domciu zawsze mogę wykonać jeszcze kilka innych zapięć - broszek [kurde, co mnie tak w stronę  premierostwa pcha???  ;) ], ot choćby na różne sposoby obszyć kabaszony lub machnąć sobie niemodne, wielkie kwiecisko z organzy.

Jak mi się chce żyć!!! 
I jak wiele rzeczy jeszcze chcę się nauczyć!!! Czekają frywolitki na igle, koronka klockowa, biżuteria ze szkła, koronka makramowa (rumuńska) - nauka podstaw przyobiecana przez Fiołka (pamiętam, pamiętam), no i jeszcze siatki - może i tu Fiołek da się wrobić - w końcu swego czasu zmusiłam Ją, by się tych siatek naumiała ;).
A jutro ma przyjechać Mam z kordonkiem na moją kremową serwetę. Już czuję, jaki power mnie porywa i nie ma to żadnego związku z ilością sterydów, jaką mnie faszerują... 

2 komentarze: