niedziela, 3 lipca 2016

ONKO: KONTROLA BÓLU CZYLI BRAĆ CZY NIE BRAĆ?

Wczoraj przeprosiłam się z doretą (paracetamol z tramalem) i łyknęłam na noc. Już po raz drugi. 
Za pierwszym razem miałam moralniaka, że nie dałam rady na słabszych pigułach przeciwbólowych. Chciałam być bardzo dzielna nawet za cenę bycia wściekłą. Bo jak jest się takim zajebiście dzielnym to nie znaczy, że przestaje boleć. Boli dalej, tylko właśnie jestem wściekła i na niczym nie mogę się skupić, zamiast czymś ulubionym się zająć, tylko chodzę, jęczę, stękam i wyżywam się na kim popadnie.
Jak wielu innych chorych onkologicznie zwyczajnie boję się opioidów. Boję się skutków ubocznych ich stosowania (zwłaszcza senności, dezorientacji a nawet utraty przytomności) oraz boję się uzależnienia. Uważałam, że silne leki należy zostawić na jakieś bliżej nieokreślone później. No i też - cholernie trudno się do tego mniemania przyznać, uważałam, że skoro daję radę bez opioidów, to nie jest ze mną jeszcze tak źle. Tylko, że czasami nie daję rady...
Równolegle odczuwam pewnego rodzaju spokojność, że skoro już zachorowałam, to w czasach, w których nikt mi nie mówi: "rak  musi boleć". Mnie w poczekalni oddziału chemioterapii dziennej witał plakat z Jerzym Stuhrem i napisem NIE BÓL SIĘ. 
Czytałam wpisy na forach i blogach o ludziach wyjących z bólu, gdyż odmówiono im silnych środków przeciwbólowych (z reguły chodziło o morfinę). Jest to dla mnie niepojęte. 
Ale też ja sama z niczym takim się nigdy nie spotkałam. Po operacji miałam zapewnione pełne zabezpieczenie przeciwbólowe. Gdy leżałam na chemioterapii dziennej nie potrzebowałam dodatkowych leków przeciwbólowych, ale widziałam, że inne osoby miały ustalane indywidualne plany leczenia przeciwbólowego i bez problemu były one przez lekarzy korygowane  do osiągnięcia skutecznego poziomu. 
Ostatnio to ja właśnie broniłam się przed wprowadzeniem silniejszego leku i usłyszałam od Onkologa Awaryjnego: "pani wymaga skutecznego leczenia przeciwbólowego". Moja Stała Onkolog także zapytała, jak sobie radzę z bólem i bez problemu wypisała mi receptę na preferowany przeze mnie biofenak. Żeby nie było - korzystam wyłącznie z publicznych poradni onkologicznych i zawsze spotykałam się z chęcią pomocy, nigdy nie zbagatelizowano zgłaszanych przeze mnie dolegliwości. To raczej ja próbowałam zgrywać chojraka... 
Aż ostatnio przestałam... Bo na zadane sobie pytanie: "po co się tak męczysz, w imię czego?, na jakie później zostawiasz sobie te silniejsze leki?" nie znalazłam żadnej sensownej odpowiedzi. 
Oczywiście, nie zamierzam tramalu łykać jak rodzynki, ale kiedy będę potrzebowała to go wezmę. Nie muszę godzić się na ból i nie godzę się.
Ze skutków ubocznych po dorecie odczuwam senność, uczucie zapadania się w jakąś dziurę i momenty lęku, ale też przestaje mnie boleć i śpię po niej całą noc. Te efekty specjalne nie są aż tak straszne biorąc pod uwagę, że dotychczas potrzebowałam jej właśnie na noc, gdy ból po biofenaku był nadal na tyle silny, że nie mogłam zasnąć pomimo prób relaksacji, wizualizacji i autosugestii. Nie planuję jej na stałe włączać do mojego schematu przeciwbólowego, ale doraźnie jak najbardziej ją zaczynam uwzględniać. Ogranicza mnie też fakt dojeżdżania do pracy samochodem, po niej nie byłabym w stanie prowadzić - na dzień więc się dla mnie nie nadaje no i przewiduję problemy z porannym wstawaniem. 
Lęk przed uzależnieniem się zmniejszył się, gdy przeczytałam w poradniku "Ból w chorobie nowotworowej": "Jeżeli obawiasz się ewentualnego uzależnienia, zadaj sobie jedno pytanie - czy gdyby Cię nie bolało, to chciałbyś przyjmować ten lek? Przeważnie odpowiedź brzmi: nie".


Przydała mi się też rada o prowadzeniu tabeli kontroli bólu. Jest to praktyczne rozwiązanie, na własnej skórze przekonałam się, jak szybko zapominałam o godzinach, w jakich przyjmowałam leki - chciałam to pamiętać, aby sprawdzić na ile godzin mi faktycznie wystarcza przyjmowana dawka. 
W poradniku zamieszczono propozycję tabel: do kontroli bólu oraz tabele do kontroli przyjmowanych leków.
Zamieszczam niżej tabelkę, którą opracowałam na własne potrzeby z przykładowymi wpisami - może komuś się przyda.


 Wypełnioną zabiorę ze sobą do szpitala, zamierzam też poprosić o konsultację neurologa lub ortopedy, bo ciągle mam nadzieję,  że z tym moim kręgosłupem można zrobić coś więcej niż tylko go znieczulać tabletami. Wtedy zostanie mi już tylko ból podbrzusza i pachwin do pokonania.

Ps. Koronny argument za braniem opioidów podał mi kolega onkologiczny:
- Xsia, co Ty się tak szczypiesz z tym tramalem? Wiesz ilu innych by się chciało naćpać na koszt NFZ? ;) ;) ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz