Uwielbiam
pokrzywę. Robię z nią jajecznicę, zupę, używam do farszu do naleśników i
pierogów, przekładam lasagne, dodaję (sparzoną) do wiosennych sałatek i
twarożków.
Jako
ziółko jest doskonała. No prawie. Ma jedną poważną wadę. Krótki okres
"świetności" - kwiecień-maj, ostatecznie czerwiec. A potem to już nie
to.
Chciałabym
cieszyć się nią dłużej. I zaczęłam kombinować, jak zachować jej młodą
postać na późniejsze miesiące. Popularnym sposobem zaopatrzenia się w
pokrzywę jest jej suszenie. Tylko, że nie cierpię pokrzywy w jej
klasycznym "herbatkowym" wydaniu. Dla mnie ohyda, bleee.... Z trudem
znoszę dodanie jednego listka na kubek a i to tylko dla jej zdrowotnych
zasług. Czasami jeszcze dodaję łyżeczkę rozdrobnionego suszu, gdy piekę
jakieś pieczywo.
Wymyśliłam
więc, że pokrzywę zapasteryzuję. Nie znalazłam nigdzie przepisu, jak to
zrobić. Jedyne co napotkałam w sieci, to produkt "liść pokrzywy
pasteryzowany eko" w cenie 11,90 zł za ok. 450 g. Cóż, prawie 12
złotych za garstkę utrwalonej pokrzywy, kiedy u mnie tego zielska pod
dostatkiem i to całkowicie za darmo... Z opisu wyczytałam, że umyte
liście są rozdrabniane, solone a następnie zalewane olejem rzepakowym.
Innych informacji o pasteryzowaniu pokrzywy nie udało mi się zdobyć.
Postawiłam
podejść do niej, jak do szczawiu. Umyłam, wrzuciłam do gara, podlałam
niewielką ilością wody, posoliłam, pogotowałam. Na koniec podlałam
jeszcze łyżką octu (przy szczawiu tego nie robię), zapakowałam w
słoiczki i zapasteryzowałam. Oleju nie dodawałam.
Ponieważ
była to partia próbna, została na blacie w kuchni - do obserwacji.
Przez kilka dni prezentowała się całkiem dobrze. I już, już miałam
odtrąbić sukces i obwieścić światu przepis na pasteryzowaną pokrzywę... a
tu moja pokrzywa zaczęła sobie pianą wychodzić ze wcześniej szczelnie
zamkniętych słoiczków... Po otwarciu jednego z nich (poszło bez trudu)
okazało się, że w najlepsze trwa proces fermentacji.....
To,
że pokrzywa ferment lubi, widać wyraźnie choćby przy produkcji gnojówki
z tej roślinki, no ale, że w słoikach też ma takie pomysły....?
Póki co zostaje mi jedynie standardowy sposób przygotowania zimowych zapasów pokrzywowych - mrożenie.
A
te 12 zł za słoiczek, to może nie tyle za samą pokrzywę jest, co raczej
za wiedzę, jak ją skutecznie w tym słoiczku zatrzymać.... :-)
Przed chwilką znalazłam Twój wpis. Przedtem postanowiłam napchać pokrzywę do słoika (surową) jak najciaśniej, zamknąć słoik i zapasteryzować. Tak robiła z surowami truskawkami bez żadnych dodatków moja ciocia po SGGW (technologia żywienia) aby zachować wit. C I co Ty na to? Oleju rzepakowego nie stosuję. To GMO!. Mam inny, wspaniały :-). Jemy go jednak tylko na surowo, na zimno.
OdpowiedzUsuńPrzed chwilką znalazłam Twój wpis. Przedtem postanowiłam napchać pokrzywę do słoika (surową) jak najciaśniej, zamknąć słoik i zapasteryzować. Tak robiła z surowami truskawkami bez żadnych dodatków moja ciocia po SGGW (technologia żywienia) aby zachować wit. C I co Ty na to? Oleju rzepakowego nie stosuję. To GMO!. Mam inny, wspaniały :-). Jemy go jednak tylko na surowo, na zimno.
OdpowiedzUsuńSuper!! Wszystko w słoiki bez cukru i soli !! Wystarczy zimny prysznic ciepła kąpiel odrobina wody do pasteryzacji ;) olej do
OdpowiedzUsuńsurówki. Surówka na deser tez może być.Słoiki na cały rok;)
Umyj pokrzywy sparz tylko w gorącej wodzie pokrój włoż 1/2 do słoja zalej rosołem dobrze przyprawionym potem można sobie rozrobić zagotować 2x 40 min i drugi 20min jak otworzysz z lanym ciastem super
OdpowiedzUsuńPokrzywy zbierać z dala od drug i przemysłu
OdpowiedzUsuń