W pełnym korzystaniu z uroków wiejskiego żywota przeszkadza mi tylko jedno. Póki co, na tę sielankę muszę zarobić w mieście.
Pierwszym
kroczkiem do samowystarczalności (lub stanu zbliżonego) jest
zorientowanie się, ile gotówki wydaję miesięcznie, czy wydatek ten mogę
zmniejszyć, o ile zmniejszyć, no i przede wszystkim, czy to niezbędne
minimum byłabym w stanie zapewnić sobie w inny sposób niż praca etatowa.
Wydatki
majowe notowałam skrupulatnie w arkuszu kalkulacyjnym udostępnionym
gratis przez Frugala - dziękuję :-). Blog frugal.blox.pl nie jest
aktualizowany od jakiś 5 lat, jednak wiele wskazówek Autora jest nadal
aktualnych i cały czas można też stamtąd pobrać bezpłatnie "arkusz
kontroli wydatków". Jego podstawowe zalety to prostota, łatwość obsługi i
możliwość dostosowania do własnych potrzeb.
Rachunek sumienia według stosowanych przeze mnie kategorii wydatków:
I. RACHUNKI
Na
sześć rodzajów wydatków, jakie pojawiły się w maju, realny wpływ mam na
trzy - telefon, prąd, podatek za wywóz śmieci. Na wysokość hipoteki
oraz podatku od nieruchomości wpływu nie mam. Opłata za wywóz
nieczystości płynnych (przydomowa oczyszczalnia) też w zasadzie nie
zależy ode mnie - na moim terenie legalnie robi to jedna firma.
Na
śmieciach już bardziej nie zaoszczędzę, bo płace podatek najniższy z
możliwych, telefon - starać się nie przekraczać abonamentu.
Do analizy szczegółowej: energia elektryczna.
II. JEDZENIE
O
tak, tu jest czemu się przyglądać... W maju wydałam na jedzenie
stanowczo za dużo, nadal zdarza mi się też kupić jakieś gotowe posiłki
poza domem....
Do analizy szczegółowej: jedzenie.
III. CHEMIA GOSPODARCZA
Wydałam tylko 2,45 zł :-))) no ale korzystałam z wcześniej poczynionych zapasów :-((
Zadania: poszukać alternatywnych sposobów pozyskiwania tego typu artykułów, wdrożyć produkcję domową.
IV. HIGIENA
Tutaj chwilowo nie widzę możliwości zaoszczędzenia, wszystkie wydatki w tej kategorii były niezbędne...
V.
Kategoria raczej nietykalna ;-))))
VI. SAMOCHÓD
Oj,
bardzo chętnie ograniczyłabym wydatki w tym zakresie, ale już naprawdę
nie mam pomysłu żadnego :-(. Rower jako środek dojazdu do pracy nie
wchodzi w grę - nawet gdybym to przeżyła kondycyjnie (bardzo wątpię), to
i tak zajęłoby za dużo czasu.
VII. UBRANIA
Wydałam niewiele (47,98 zł), ale mogłam mniej, albo wcale ;-))
VIII. ZDROWIE
Tu
poszło za dużo, ale mam kilka spraw do załatwienia ze swoim organizmem.
Mam nadzieję, że wkrótce naprawią mi to i owo i znów będę śmigać, jak
nowo narodzona. Nie preferuję medycyny konwencjonalnej, ale czasem i z
jej rozwiązań trzeba skorzystać. Chemikalia (znaczy się pastylki) drogie
są... Obecnie nie mam możliwości zaoszczędzenia na tym poletku...
IX. INNE
Kategoria nad wyraz pakowna... I wymagająca dogłębnej analizy. Poszło mi tu 326,53 zł. Najwięcej na:
1)
80,29 zł - książki - moja słabość, codziennie obiecuję sobie lepiej nad
nią panować, kupuję je już tylko w promocjach i na wyprzedażach i
staram się ograniczać - ale właśnie z samego rana zamówiłam w księgarni
wysyłkowej kolejną, jednak tylko jedną, tylko jedną....J
2) 75 zł - fryzjer, ehmmm, no cóż :-)
3) 75 zł - składki członkowskie w różnych ngo'sach - jakieś drogie to zbawianie świata ;-)), może pora sobie odpuścić ;-)
Reszta to drobnica, typu mydło i powidło. Jakby jednak nie patrzeć ogólnie jest to kategoria mocno obciążająca mój budżet.
Tak, czy siak, mam o czym dumać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz