Skończyłam dużą serwetę na okrągły stół. Zrobienie jej zajęło mi prawie miesiąc. Podchodziłam do niej trochę, jak do jeża, bo to moja pierwsza serweta wykonana w oparciu o chiński schemat. Obawiałam się więc, że czegoś nie zrozumiem. Ale popatrzyłam, popatrzyłam - chińskie słupki wyglądały jak polskie, półsłupki także, no raz kozie śmierć. W kilku miejscach były jednak dziwaczne dla mnie hieroglify z boku schematu - stwierdziłam, że jak coś, będę kombinować - w końcu jakieś doświadczenie w szydełkowaniu mam, a jak nie, to nabędę.
Poszło całkiem zgrabnie. Niestety nie mam możliwości w szpitalu jej ani wyprać (to może jeszcze by się i udało), ani jej usztywnić, czy naciągnąć. Na roboczo prezentuje się więc tak:
Serweta jest na prezent dla moich przyjaciół.
Spodobała mi się jednak i zrobię sobie taką samą na mój drewniany stół. Kordonek mam już zamówiony (dla mnie będzie kremowy). Jednak nie wiedziałam, że tyle czasu spędzę w szpitalu i kordonek dla siebie wysłałam na Mazury, więc bliźniacza serweta na realizację będzie musiała poczekać do mojego powrotu do domu.
Wyszło mi ponad 20 dag nici, robienie ostatnich okrążeń trwało nawet po godzinie, a końcowe z masą pikotków i podwójnych słupków zajęło mi ... ponad 3 godziny.
Zrobiłam w serwecie 4 błędy (w sumie 6, ale dwóch nie zdzierżyłam i poprułam), mam nadzieję, że zbytnio nie rzucają się w oczy... ja jednak wiem, gdzie są... :)
Mam już pomysł na następną robótkę - niewielką, bo został mi tylko jeden niecały motek kordonka... W domciu czeka też na mnie napoczęta narzuta techniką fuxico.
Cos pięknego!
OdpowiedzUsuńmam taką serwetę w spadku po babci mojego męża
takie rzeczy są bezcenne po prostu
gratuluję talentu i cierpliwości
Przepiękna serweta.To się nazywa talent.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Serweta jest przesliczna!
OdpowiedzUsuńPrzepiekna ! Niezwykłe umiejetności masz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Aż się rumienię od pochwał :-) Jednak podkreślam, że ja ją tylko wykonałam ze schematu znalezionego w sieci, projekt nie jest mojego autorstwa.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że jest piękna. Tak przebieram do mojej osobistej „paluchiami”, że aż poprosiłam Mam, która ma mnie odwiedzić w sobotę, o dostawę kremowego kordonka na nią a ten co niby czeka na ten cel na Mazurach to... zużyję na co inne. I może to nie będzie ostatni egzemplarz, który zrobię...
Poza tym, to ona ma jakąś moc uzdrawiająca... Gdy zaczynałam ją „dłubać”, to chciałam, aby przyjaciele mieli COŚ PO MNIE, a teraz chcę, żeby mieli COŚ ODE MNIE... ; )
Dzień dobry, przeczytałam dzisiaj Twoje zapiski od deski do deski!
OdpowiedzUsuńI, jako osoba promująca Biofenac u lekarzy przez kilka lat, zastanawiam się, kto ośmielił się stwierdzić, że jest o przedłużonym działaniu? Standardowa dawka aceklofenacu 100 mg to trzy tabletki dziennie. Chyba przedstawiciel chciał przedstawić lek w korzystniejszym świetle.
Już się nie wymądrzam, serwetę szczerz komplementuję i pozdrawiam:)
PS. ja od Rybeńki.
Witaj Repko :).
Usuńja też w dużej mierze od Rybeńki ;). Jej blog był pierwszy, na który trafiłam, gdy dowiedziałam się o chorobie i szukałam w sieci innych dziewczyn w podobnej sytuacji... Bywam regularnie, komentuję sporadycznie ;)
Co do Biofenacu, mogę się wypowiadać tylko jako "lajkonik", byłam bardzo zadowolona z tego leku, długo skutecznie pomagał, na ulotce jest 200 mg na dobę zalecane...
Najwazniejsze, że pomagał, chociaż wg badań 300 mg to optimum.
UsuńI chyba młodszaś ode mnie, bo ja 68 rocznik;)
Dodam jeszcze, że słowo chaziajka kojarzy mi się, bardzo pozytywnie, ze szkołą podstawową, rosyjski był wtedy obowiązkowym językiem od czwartej klasy:)
OdpowiedzUsuńNo ja też jestem z tych aż tak starych, co to uczyli się rosyjskiego... ;)
Usuń